Dlaczego akurat pierwszy stycznia ma być tak istotny żeby na siłę robić sobie postanowienia?

Świąteczne spotkania już dawno za nami, świętowanie Nowego Roku też minęło, święto Trzech Króli odeszło w niepamięć, zaczyna się codzienność. No, można jeszcze się postraszyć, że zostało kilka dni do tzw. Blue Monday, czyli najbardziej dołującego dnia w roku, aczkolwiek to ostatnie wydarzenie to tzw. pseudonauka, więc można je potraktować jedynie w kategoriach anegdoty. Wiele osób w tym okresie zastanawia się nad postanowieniami noworocznymi, w mediach społecznościowych pojawiają się albo deklaracje z nimi związane, albo żarty do nich nawiązujące. To akurat normalne: postanowienia noworoczne są nieodłączną częścią kultury świata zachodniego. W dobrym tonie jest zrobienie sobie takich postanowień (i najlepiej podzielenie się nimi).

“Nowy rok, wszystko będzie super”

Pojawia się jednak pytanie: po co w ogóle przywiązywać wagę do daty? Dlaczego akurat pierwszy stycznia ma być tak istotny żeby na siłę robić sobie postanowienia? Owszem, jedną z podstawowych potrzeb człowieka jest potrzeba struktury – czyli nadania ram swojemu życiu, przeżywaniu itd. Początek roku jest więc w tym kontekście niezbędnym rytuałem: oto żegnamy się ze starym rokiem, przychodzi nowe, a wraz z nowym nadzieja na przyszłość i na lepsze. I w ramach tej nadziei postanawiamy, w jaki sposób poprawimy siebie i otoczenie.

Niestety, w większości przypadków nadzieja ta to nic innego jak tzw. fantazja na temat. Sami sobie dodajemy element magiczności koncentrując się na rzeczach złych z przeszłości (‘stary rok, na szczęście odchodzi’) i dobrych w przyszłości (‘nowy rok, wszystko będzie super’). Zapominamy przy tym o realności. Czyli o tym, że i w starym roku były dobre rzeczy – coś co nas uszczęśliwiło, zatrzymało na moment, zachwyciło. I że w nowym roku będą też się zdarzać trudne rzeczy: jakieś porażki, smutek, może jakieś przykrości. Innym słowy, będziemy żyli prawdziwym życiem – w całej swojej okazałości.

Dlaczego postanowienia norowoczne nie są dobrym pomysłem?

Stąd właśnie wniosek, że robienie noworocznych postanowień nie jest dobrym pomysłem. Z kilku powodów. 1) Nawet jeśli nasze postanowienia – używając fachowego coachingowego języka – wysmartujemy, czyli urealnimy za pomocą metody SMART, to może i tak się okazać, że nasze cele na nowy rok będą jedynie mrzonkami nie do zrealizowania, które sobie stworzymy żeby uspokoić sumienie. 2) Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że będą planowane w pośpiechu, w poczuciu konieczności, że trzeba, bo przecież zbliża się 1. stycznia 3) Prawdopodobne też, że stworzymy je też w duchu nierealnego optymizmu (“bo w nowym roku to tylko dobrze będzie”). Skutek będzie taki, że realizację postanowień zarzucimy w połowie lutego nowego roku, a potem, do kolejnego sylwestra będziemy sobie wyrzucać, że “kolejny raz nam nie wyszło”.

“Właśnie teraz, Ginny, idziesz przez życie i nie możesz go odłożyć na później.”

Irvin David Yalom

Jak zatem połączyć w optymalny sposób początek nowego roku i tworzenie realistycznych, wzmacniających postanowień?

  • rytuał przejścia związany z nowym rokiem wykorzystajmy do PODSUMOWANIA. Przypatrzmy się temu, co zrobiliśmy, a czego nie zrobiliśmy w poprzednim roku. Weźmy odpowiedzialność za porażki a jednocześnie dajmy sobie prawo do popełniania błędów. W takim momencie warto koncentrować się na dobrych rzeczach. Nawet jeśli miniony rok był trudny – zawsze można coś dobrego w nim znaleźć (choćby to, że nadal żyjemy i możemy o nim myśleć!)
  • odnośnie postanowień: DAJMY SOBIE CZAS na to, żeby decyzja w nas dojrzała. Jeśli nie mamy przemyślanych celów na nowy rok 1. stycznia – to poczekajmy tydzień lub dwa. A nawet miesiąc. Niech to będzie spokojny proces, w którym stopniowo nabierzemy wewnętrznego przekonania co do kierunków, w których chcemy podążyć.
  • skoncentrujmy się TYLKO I WYŁĄCZNIE NA NASZYCH CELACH. Żadnego zrzucania wagi, biegania maratonów, czytania stu książek w ciągu roku itp. Nie mamy naprawiać świata ani siebie. Mamy sobie wyznaczyć cel, który będzie DLA NAS dobry. Jeśli przy tym będzie rozwojowy, to tym lepiej.
  • listę celów SKRACAJMY DO MINIMUM. Lepiej mieć jeden cel i go zrealizować już w styczniu, niż 5, z których żadnego nie zrealizujemy. Dobrze przyjąć strategię małych kroków – przecież po zrealizowaniu celu możemy sobie wyznaczyć nowy, prawda?

Postanowienia noworoczne mają jedną niezaprzeczalną zaletę. Przypominają, że warto stawiać sobie cele. Co więcej, dobrze jest stawiać sobie takie cele na co dzień. Być w kontakcie ze swoimi potrzebami i marzeniami przez cały rok, a nie tylko w noc sylwestrową. W ten sposób będziemy czuć się szczęśliwsi, bardziej spełnieni – zgodnie z zasadą, żeby być „tu i teraz”.

O autorze

Adam Bekier – coach, psychoterapeuta, ekspert Kliniki Uniwersytetu SWPS.