Zapraszam Was do lektury książki z serii Newsweek Psychologia Poleca: „Jak wspierać poczucie własnej wartości. Psychoterapeutyczny pomocnik dla niewierzących w siebie” pod redakcją Iwony Zabielskiej-Stadnik. Wśród wyboru tekstów cenionych autorów psychologów, psychoterapeutów, znajdziecie w niej mój artykuł „Pułapki porównywania”.
Czy porównywanie się do innych bardziej nam szkodzi, czy służy? Spróbujmy odnaleźć odpowiedź lub odpowiedzi na to pytanie.
Porównywanie do innych zaczyna się właściwie w momencie naszych narodzin. Rodzina, pochylając się nad noworodkiem, już zaczyna proces porównywania nas do rodziców. Podobny do mamy, do taty czy może do dziadków? Chwilę później rodzice, wybierając dla nas (za nas) imię, które będzie nam towarzyszyć już całe życie, kierują się często skojarzeniami z osobami, które znają o takim właśnie imieniu. Często dostajemy imię babci, dziadka lub innego krewnego jakby „na pamiątkę” lub z przekonania, że była to osoba z pozytywnym zestawem cech charakteru, który świadomie czy nie rodzice chcieliby, by był przez nas powtarzany. Wg amerykańskiego psychologa Erica Berne’a, twórcy analizy transakcyjnej ma to olbrzymie znaczenie. „Niewątpliwie w wielu wypadkach imiona, ich skróty, przydomki i wszelkie inne nazwy nadawane czy narzucane niewinnemu nowo narodzonemu człowiekowi wskazują na kierunek, jaki wybrali dla jego życia rodzice”.

Rozwój dziecka to ciągła obecność innych, bo od nich dziecko jest zależne. Rosnąc, uczy się sztuki obserwacji- zachowań osób najbliższych, bo właśnie one są modelami i podpowiedziami, jak się zachować. Dziecko odbiera świat wszystkimi zmysłami, również tak odbiera dorosłych, a nie tylko przez nasze słowa, polecenie, które wypowiadamy. Obserwowanie reakcji ważnych osób na nasze zachowania i zachowanie innych osób, nawet w dorosłości, stanowi jedno z ważniejszych narzędzi określania samych siebie. W okresie szkolnym porównywanie pojawia się w kontekście osiąganych wyników w nauce i zachowania. Porównują rodzice – do kolegi, koleżanki, porównują także nauczyciele.

Porównania z innymi wobec bliskich stosujemy jako atrapę naszego rozumienia tych osób. Zamiast zastanowić się, co to znaczy, co robi ta osoba, jak my to rozumiemy, zamiast w rozmowie rozpoznać jej intencje, z łatwością potrafimy włączyć porównanie, które nada tej osobie jakąś określoną wartość.

Kiedy pojawia się porównywanie? Porównywanie z innymi włączamy, gdy zawęża się nasza zdolność do szerszej refleksji. Gdy czujemy napięcie, lęk, zaniepokojenie, niestabilność, zagrożenie.
Proces porównywania siebie samego do innych nie jest sam w sobie jednoznacznie negatywny lub pozytywny. Jest naturalny w naszym rozwoju. Ważne jak rozumiemy funkcjonowanie swoje lub innych.

W poszukiwaniu kontekstu
Obecnie jest wiele koncepcji, które podkreślają znaczenie kontekstu w ocenianiu osób. Zatem ktoś nie jest jakiś, tylko bywa, zachowuje się tak w danym kontekście.
Warto więc zadawać sobie pytania:
 Co ja robię takiego, co powoduje, że ludzie zachowują się tak, a nie inaczej?
 Co robią inni, co powoduje, że ja się zachowuję tak, jak się zachowuję?
 Co takiego robią inni, w szerszym znaczeniu, że ja robię to, co robię? Jak to wpływa na mnie?
Kontekstualność w rozumieniu siebie i innych niewątpliwie zwalnia z poczucia winy albo z przypisywania winy innym. Pozwala zobaczyć siebie i innych w bardzo różnych kontekstach. Osobom, które tak myślą, porównywanie się z innymi nie jest po prostu potrzebne.

Im mniej mamy struktury w sobie i swojej rodzinie, tym chętniej sięgamy po porównywanie. W innych szukamy punktów odniesienia – podobieństw lub różnic. Proces porównywania się z innymi może służyć budowaniu samooceny, może być sposobem na budowanie własnego poczucia wartości. Czasem może nam jednak szkodzić -kiedy nie zdajemy sobie sprawy, że widzimy innych „bez kontekstu” i do nich się porównujemy.

„Największe niebezpieczeństwo porównywania się polega na tym, że zawsze widzimy tylko
wycinek danej sytuacji. To jest jak patrzenie przez dziurkę od klucza” – mówi Maja Gunther, socjolożka i coach. Gdy nasze życie odnosimy do obserwowanego kawałka czyjejś atrakcyjnej rzeczywistości, będzie to zwykle porażką. Dostarczamy sobie bowiem nieprzyjemnych emocji: żalu, frustracji, smutku, złości. W efekcie może to prowadzić do wzmacniania poczucia niskiej wartości.

Porównanie- wzmacnia czy osłabia?
Porównywanie się z innymi czasem jest kontynuacją wcześniejszych „głosów z dzieciństwa” – porównań, jakich dokonywali rodzice, kiedy chcieli nas zmotywować, by było lepiej. W dorosłości aktywują się, gdy spada nasza odporność na stres i wracamy do starych schematów.
Negatywny aspekt porównywania się z innymi wzmacniają social media. Badania kliniczne pokazują, że nadmierna koncentracja nad tym, co robią, jacy są inni, powoduje obniżenie nastroju, spadek satysfakcji ze swojego życia. Ponad 90% osób w przedziale wiekowym 16-24 wykorzystuje internet w celach porównywania się z innymi. Scrollując kolejne historie atrakcyjnych, znanych postaci, zapominamy o tym, że oglądamy ich „wyrywkowo”, „przez dziurkę od klucza”.
Kiedy więc porównywanie może być pożyteczne i działać rozwojowo? Gdy sami decydujemy o naszych wyborach, gdy traktujemy obraz innych jako jedną z podpowiedzi, a nie konieczność do naśladowania. Potrzebujemy do tego głębokiej autorefleksji. Dzięki posiadaniu w swojej mapie świata obrazu innych, tych „innych znaczących”, możemy szukać dla siebie najbardziej nam pasujących sposobów reakcji, bycia, wypełniania roli.

Autorefleksja, szukanie opcji, wyboru, budowanie swojej elastyczności – to kontekst dobrego wykorzystywania porównywania z innymi.

O autorce:
Magdalena Sękowska – psycholożka, psychoterapeutka, terapeutka terapii seksualnej, konsultantka zarządzania, coach, dyrektorka Kliniki Rodzina-Para-Jednostka w Poznaniu. Pracuje z ludźmi w różnych kontekstach zawodowych i rozwojowych od ponad 35 lat. Prowadzi psychoterapię indywidualną z wykorzystaniem analizy transakcyjnej a szczególnie analizy skryptów międzypokoleniowych, podejścia narracyjnego oraz systemowego, psychoterapię par z wykorzystaniem podejścia EFT (Terapia Skoncentrowana na Emocjach),analizy skryptów międzypokoleniowych oraz terapii seksualnej, prowadzi psychoterapię rodzin – szczególnie z problemami odżywiania, problemami utraty/żałoby oraz z problemami depresyjnymi, wykorzystuje w swojej pracy autorską metodę obserwacji relacji pomiędzy dziećmi a rodzicami w warunkach naturalnych – w domu. Prowadzi konsultacje seksuologiczne dla par. W Klinice wspiera pracę systemową w znaczeniu pracy z całym systemem rodzinnym oraz systemem psychoterapeutycznym. Prowadzi wykłady psychoedukacyjne od ponad 30 lat, szkoli przyszłych psychoterapeutów, pisze artykuły do różnych czasopism oraz komentarze merytoryczne do bajek terapeutycznych.