Ona i on
Poznali się jeszcze na studiach. Oboje czegoś szukali i równocześnie od czegoś chcieli uciec.
Wspominają, że to był dla nich bardzo dobry czas. Oboje mieli wcześniej związki, czasami nawet
burzliwe i kiedy się poznali byli już jakoś ukształtowani. Poznali już siebie i wiedzieli czego chcą od
związku i co mogą dać. To był dla nich czas nadziei, czas rozpoczynania – kariera, związek, spełniające się marzenia a czasami pożegnania i rozczarowania. Takie jest życie – mówili wtedy do siebie – dobrze, że mamy siebie. Jednak między nimi zaczęło się coś dziać. Jednak w życiu zmieniało się też to, co dawało im radość i poczucie sensu.
Ona
Przede wszystkim ich związek miał być inny niż związek jej rodziców. Te ciągle takie same dni, brak
czułości, kontakt tylko wtedy, gdy się o coś kłócili. Związek z nim miał być czymś innym. Czasami się
kłócili, jak wszyscy normalni ludzie, ale ich kłótnie do czegoś prowadziły. Nie trwały przecież długo. Ktoś jej kiedyś powiedział, że są jak włoskie małżeństwo – intensywne w każdym wymiarze. Z biegiem czasu zauważyła, że coś co tak bardzo lubiła u niego, jego poczucie humoru i umiejętność rozładowywania napięć to tak naprawdę nieumiejętność radzenia sobie z tym co trudne. On uciekał od tego co trudne między nimi w swój świat, swoich kolegów ze studiów, albo w pracę. Zaczęła więc się bronić, na jego dystans, sama reagowała dystansem. On nasilał swoje – tylko to potrafi – myślała. Przestała mu prasować koszule, żeby zauważył co się dzieje. On tylko wściekał się częściej, co kończyło się szybką awanturą, po której było jej jeszcze gorzej. Zaczęła sama się izolować, szukała zrozumienia w rozmowie z przyjaciółką. To pomagało tylko na chwilę, bo trzeba było wrócić do domu a przecież on tam był ze swoimi emocjami i oczywistościami. Zauważyła, że kiedy próbuje z nim porozmawiać, on staje się bardziej odległy. Wracał do domu coraz później. Bała się, że te dodatkowe spotkania o których mówił, to tylko wymówka.
On
Pamięta ten dzień, kiedy się poznali. W jej zielonych oczach zobaczył tyle ciepła. I to coś, co zawsze go pociągało, mieszanina tęsknoty i czegoś, co odczytał jako determinację, zanim po latach nie okazało się, że to zaciętość i niezaspokojenie. Tworzyli kiedyś dobrą parę, potrafili się cieszyć sobą, kontaktami z przyjaciółmi, marzeniami. Z biegiem czasu dostrzegł, że ona się bardzo zmienia. To co kiedyś w niej lubił, teraz stało się obciążeniem. Coraz częściej inicjowała kłótnie, miał poczucie, że chyba o to jej chodziło. Po kłótni siedzieli w mieszkaniu, ale nie razem a obok siebie. Bronił się przed nią. Na początku nie reagował nawet gdy przestała prasować jego koszule. On tego tak bardzo nie lubił, wolał posprzątać mieszkanie, byleby nie prasować. Wiedziała jak uderzyć w czuły punkt. Usuwał się coraz częściej, żeby mieć choć chwilę spokoju. Kiedy było bardzo źle wolał zostać w pracy niż wracać do domu. Kiedyś ktoś mu powiedział, że czasami w pracy mamy zdrowsze relacje niż w domu. Tak było teraz a jego próby obrony były nieskuteczne.
Oni
To częsta sytuacja w parze. Oboje cierpią. Jeśli rozpoczniemy historię od niej, to będziemy mieli
wrażenie, że ona reaguje tylko na to co on robi. Jeśli poznamy jego historię, to będziemy widzieli, że
początek cierpienia jest inicjowany przez nią a jego zachowania są tylko obroną. Staniemy w
nierozwiązywalnym dylemacie – kto z niech jest winny temu co się dzieje? Oboje cierpią, widząc
początek tego co trudne w zachowaniach drugiej osoby. Szansą dla niech jest zmiana perspektywy z tej, która oznacza, że ten kto inicjuje sytuacje jest winny, na tę, która wskazuje na to, że cierpienie dotyczy obu stron i poszukiwanie tego, który rozpoczął nie ma sensu. Mogą jedynie przyjrzeć się temu, że relacja rozwija się zgodnie z jakimś wzorcem, w którym reakcja na zachowanie jednej ze stron, napędza reakcję drugiej strony co z kolei zapoczątkowuje działania tej pierwszej. Ponieważ w takim wzorcu nie można określić gdzie jest początek, nie można tym samym określić winnego. Oboje zamiast patrzeć linearnie, mogą zacząć patrzeć w sposób cyrkularny w którym równocześnie żadne z nich nie jest winne i są winni oboje. To daje możliwość wyjścia z błędnego koła zachowań i cierpienia. Taki rodzaj pracy odbywa się w terapii par.

O autorze

Maciej Olsztyński- psycholog, psychoterapeuta, coach. Pracuje z ludźmi w sytuacjach pomagania, w różnych kontekstach od ponad 25 lat. Ukończył czteroletni kurs psychoterapii certyfikowany przez Polskie Towarzystwo Psychiatryczne w Krakowskim Centrum Edukacji Cogito. Swoje umiejętności pracy z parami uzyskał w ramach kursu terapii par EFT Externship. Uczestniczył w warsztatach prowadzonych w ramach Szkolenia Developmental Transactional Analysis przez 8 lat.