Każdy rodzic ma swoje ograniczenia, a nastolatki wyraźnie je widzą i potrafią nazywać. Zdarza się, że ze zdumiewającą precyzją opisują rodzicielskie wady i irracjonalne zachowania

Rozmowa Magdaleny Sękowskiej, dyrektor Kliniki Uniwersytetu SWPS Rodzina – Para – Jednoska z psychiatrą, Martą Mozol-Jursza.

Co psychiatra myśli o tym, co się teraz z nami dzieje, gdy mamy sytuację pandemii koronawirusa? Jaka to jest sytuacja z punktu widzenia psychiatry?

Jest to sytuacja kryzysu, trudna i obciążająca. Sytuacja zmiany, co często budzi w nas lęk. Stan dystansu fizycznego między ludźmi. Na szczęście, jak się dotychczas okazuje, nie musi to być stan dystansu społecznego. Jednak, jak to określił mój superwizor, Krzysztof Klajs, jest to także okres nadziei. Czas w którym uczymy się dostosować, czekamy na poprawę sytuacji, możemy pewne aspekty życia przemyśleć, przewartościować. Jest to też nasze zbiorowe przeżycie, wspólne dla wielu pokoleń, do którego pewnie będziemy wracać wspomnieniami i pewnie nie wszystkie z nich będą złe. Wielu moich pacjentów zwraca teraz uwagę na to, że ludzie jednoczą się, aby pokonać wroga i nawzajem wspierają. Szyją maseczki, dziękują sobie nawzajem. Liczę, że pomoże nam to w przyszłości wzmocnić nasze wewnętrzne przekonanie o tym, że jeśli prosimy o pomoc, możemy ją otrzymać..

Jak na aktualną sytuację mogą reagować osoby, które przejawiają różnego typu trudności o charakterze klinicznym?

To trudne pytanie, bo każdy z nas różni się sposobem przeżywania. Jednak mam wrażenie, że pacjenci z największymi problemami, którzy są hospitalizowani, często reagują spokojnie. Być może wynika to z tego, że nauczyli się przez swoje doświadczenia lepiej adaptować do kryzysowych sytuacji. Spora grupa osób z zaburzeniami lękowymi, szczególnie pod postacią somatyczną, doświadcza ich zaostrzenia. Problemem jest, iż część osób leczących się psychiatrycznie ma obecnie ograniczony dostęp do lekarzy (przez zamykane poradnie lub ich własne opory związane z konsultacjami online).

Czego się obawiasz jako psychiatra dzieci i młodzieży?

Martwię się o pacjentów, którzy długo czekali na pierwszą wizytę u lekarza a została ona odwołana, albo przesunięta o 2-3 miesiące. Często są to osoby, które długo wcześniej cierpiały, gdyż nie były gotowe albo nie miały możliwości szukać pomocy. Boję się co się stanie, jeśli jej nie otrzymają. Boję się też o osoby, dzieci i młodzież, ale także o osoby dorosłe, które na co dzień żyją w dużym konflikcie ze swoimi bliskimi i teraz, z powodu sytuacji, przebywają z nimi całą dobę. Ale widzę tu także nadzieję, że wielu rodzinom uda się ponownie porozumieć. Wierzę w siłę rodziny.

Na co świat dorosłych aktualnie powinien zwrócić uwagę w aspekcie zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży?

Dzieci często są słabo informowane w różnych sytuacjach. Nie rozumieją, co się dzieje i skąd w ich życiu tyle zmian. To wzbudza w nich ogromny lęk. Szczególnie dotyczy to małych dzieci. Na szczęście w Internecie jest bardzo dużo wierszyków, komiksów, które świetnie tłumaczą małym dzieciom sytuację. Korzystajmy z tego, aby objaśniać naszym bliskim świat. Wiele dzieci w wieku przedszkolnym tęskni za kolegami i nauczycielami z przedszkola, czego często się nie docenia. A przecież wiele grup ma swoje konwersacje na FB, dzieci mogą się tam wymieniać zdjęciami, nauczyciele nagrywać filmy. Starsze dzieci, a także młodzież potrafią doskonale, czasem lepiej niż ich rodzice, zadbać o podtrzymywanie relacji z innymi przez komunikatory. Ale niektóre, tak jak dorośli, mogą mieć dużo obaw o własne zdrowie i życie. Ważne, aby miały przestrzeń do rozmowy o tym, mogły dzielić się emocjami. Ważne, abyśmy mieli siłę te emocje pomieścić.

Co możemy zrobić, aby ta sytuacja nas wzmocniła a nie osłabiła? Jak zadbać o nasze zdrowie psychiczne?

Oczywiście nie ma jednej złotej metody, ale zawsze warto robić te rzeczy, co do których udowodniono, że dają nam szczęście, a badań na temat szczęścia jest bardzo dużo. Kilka rzeczy które mogę podpowiedzieć – być razem w takiej formie, w jakiej jest to obecnie możliwe. Niedawno byłam na mojej pierwszej w życiu imprezie on-line. I to zupełnie nie to samo, ale udało mi się zaspokoić niektóre potrzeby społeczne. Taka forma spotkania ma swoje plusy. Choć tremę miałam niesamowitą. Warto było się przełamać. Poza tym, pewnie każdy z nas ma własne doświadczenia i wie, co go zwykle uszczęśliwia. Warto do tych aktywności sięgać. Wielu osobom pomaga oglądanie zdjęć, śpiewanie i taniec, pieczenie, przerabianie rzeczy. Można się zająć dekoracjami świątecznymi albo po prostu leniuchować, na co wcześniej nie było czasu. Bądźmy dla siebie dobry i łagodni, zwracajmy uwagę na swoje potrzeby, sprawiajmy sobie przyjemność. Doceniajmy to, co udaje nam się zrobić, pomimo trudnych warunków. Słyszałam ostatnio świetne zdanie “pamiętaj, jak na światową pandemię, radzisz sobie dobrze”.

“Słyszałam ostatnio świetne zdanie “pamiętaj, jak na światową pandemię, radzisz sobie dobrze”.”

M. Mozol – Jursza

Co w aktualnej sytuacji mogą zrobić rodziny osób, które leczą się psychiatrycznie? Na co powinny zwrócić uwagę, na co reagować i jak?

Przede wszystkim zachęcam do otwartej rozmowy z bliskimi, którzy takich trudności doświadczają, najlepiej nam poradzą, co możemy dla nich zrobić. Warto pytać o zdanie nawet kilkuletnie dzieci, aby zobaczyć ich indywidualną perspektywę, która często nie jest wcale oczywista. Zapewnić, że jesteśmy przy nich. Umówić się, że znajdziemy zawsze czas, jeśli taka osoba będzie potrzebować rozmowy. Zachęcać do kontynuowania leczenia, także w formie online. Do regularnego brania leków. Chodzi bardziej o życzliwość i wsparcie niż kontrolowanie. Pamiętać, że izba przyjęć dla osób z problemami psychicznymi jest nadal czynna 24 h na dobę dla pacjentów w stanie zagrożenia życia i należy z niej w takiej sytuacji bezwzględnie korzystać.

Jak pomagać dzieciom, które czując lęk dorosłych też odczuwają nieokreślony niepokój – niekiedy ujawnia się on poprzez zaburzenia snu, zachowania kompulsywne, odmowę jedzenia.

Z mojego doświadczenia jako osoby pracującej z małymi dziećmi, a także doświadczenia jako mamy, mogę polecić spędzanie z maluchami czasu na lubianych przez nie aktywnościach. Często wtedy mała osóbka rozluźnia się, otwiera, mówi o swoich lękach. Warto zapytać dziecka w czasie takiej zabawy, gdy jest rozluźnione, co mu się śniło, co miałoby ochotę zjeść. Kontrolujmy o czym mówimy przy dzieciach, kiedy wydaje nam się, że “nie słuchają”. Obserwują nas bardzo uważnie, a nie wszystko są w stanie jeszcze zrozumieć i pomieścić. Próbujmy opowiadać dzieciom świat. Mówić co się zmieni i dlaczego, ale w formie, która nie wzbudzi w maluchach lęku, podkreślając, że naukowcy mówią nam o tym, jak opanować sytuację i dorośli to wiedzą. Warto też dać dziecku czas. Wiele dorosłych osób z powodu zaistniałej sytuacji ma przejściowe problemy z apetytem i snem, jest to związane z odpowiedzią organizmu na stres. Niestety obecnie prawdopodobnie wszyscy go doświadczamy. Jeśli taka sytuacja trwa kilka dni i ustępuje, prawdopodobnie dziecku to nie zaszkodzi. Zwracanie na to nadmiernej uwagi, wywieranie presji, może nasilić problem. Musimy pamiętać, że zmuszanie do jedzenia jest formą przemocy, a na pewno nie pomaga. Napięta atmosfera podczas posiłku też może odebrać apetyt i to nie tylko dziecku. Jeśli problemy bardzo się nasilają, zalecam kontakt (choćby online) najpierw z psychologiem, najlepiej pracującym z rodzinami. Wsparcie rodziców w kryzysie jest najważniejsze, bo zawsze to oni budują poczucie bezpieczeństwa swojego dziecka. Jak mówiłam, bardzo wierzę w moc rodziny.

Jak mają radzić sobie rodzice, którzy widzą nastoletnie dzieci, które nie radząc sobie z sytuacją izolacji od rówieśników mówią o myślach samobójczych czy samookaleczają się?

Warto pamiętać, że samobójstwa są drugą przyczyną zgonów w tej grupie wiekowej po wypadkach komunikacyjnych. Taka osoba potrzebuje bezwzględnie pomocy specjalisty. Ważne także, aby miała poczucie, że rodzina chce i może ją wspierać, że jest dla nich ważna, że inni próbują zrozumieć jej problem. Nie wolno czekać aż dziecku “przejdzie”. Możemy się nie doczekać!

A jak się czuje psychiatra w dzisiejszej sytuacji? Jak sama dla siebie ją nazywasz, przeżywasz? Gdyby ta sytuacja była jakimś zaburzeniem psychicznym, to jakim by była? Jakie widzisz prognozy tej sytuacji?

Powtórzę za moim superwizorem, że mamy czas nadziei. Z natury jestem optymistką i myślę o tym, jak przeformułować myślenie o sobie i świecie w tej sytuacji. Brakuje mi bardzo osobistych spotkań z pacjentami, choć doświadczam ich nadal w szpitalu, ale zakres jest dużo mniejszy. Bardzo dużo się uczę od osób, które spotykam w pracy. Otwartości, tolerancji, tego jak wiele jest perspektyw i metod spoglądania na świat. Cieszy mnie to, że na całym świecie postawiono na ludzkie życie ponad gospodarkę. Że cały świat umówił się, iż jest to teraz wartość nadrzędna, bez względu na koszty. Jest też sporo rzeczy których się boję. Mówiłam już o tym wcześniej. Chyba najmniej samego zakażenia, mam poczucie, że bym to przetrwała, ale niepokoję się o narażenie bliskich, ryzyko transmisji wirusa na inne osoby, doświadczenie kwarantanny. Nie umiem porównać sytuacji do zaburzenia psychicznego, ale jest ona dla mnie zbiorową samotnością. Tak bym ją nazwała. Moja terapeutka powiedziała mi kiedyś “nic na świecie nie jest dane na zawsze”. Teraz właśnie bardzo mocno tego doświadczamy.

Każdy etap w rozwoju ludzkości ma tzw. swoje “ulubione zaburzenia”. Jak prognozujesz, jakie zaburzenia mogą być tymi masowymi po czasie pandemii? Z czym się możemy zmierzać ?

Nie chcę takich prognoz stawiać. Pewnie aktualne doświadczenia statystycznie największe piętno zostawią na osobach zdrowych psychicznie, bo jest ich najwięcej. Mogą mieć problemy z adaptacją do tej sytuacji. Może podejmą długo odkładaną psychoterapię. Martwię się o osoby, które stracą bliskich. Oby było ich jak najmniej. O tych, którzy stracą pracę. Dawno bezrobocie nie było już dużym problemem społecznym. Mam nadzieję, że sytuacja w tym aspekcie szybko wróci do normy. Jeśli mogę powiedzieć, że w obecnej sytuacji coś mnie cieszy, to chyba to, że problem stanowi czynnik zewnętrzny, od ludzi niezależny. Społeczeństwo raczej sobie pomaga. To rodzi we mnie nadzieję, że wyjdziemy z sytuacji obronną ręką. Przemoc ze strony innych ludzi, wydaje mi się, byłoby znacznie trudniej w sobie pomieścić. Dlatego uważajmy na hejt. Jeśli chcemy krytykować, to w sposób, który będzie motywował innych do zmiany. Obecnie hejt którego doświadczają osoby nie radzące sobie z sytuacją, może być jednym z większych problemów niosących za sobą długofalowe negatywne skutki. Wszyscy popełniamy błędy i wszyscy możemy znaleźć się kiedyś na miejscu osoby hejtowanej. Przypomnę, że hejt to po polsku nienawiść, bo mam wrażenie, że pod anglojęzyczną formą to wyrażenie łagodnieje, a sam proceder niestety wcale nie.

Co byś powiedziała ludziom, aby im dodać otuchy i czego sama byś potrzebowała, by mieć taką otuchę na trwałe?

Ludzie radzą sobie w bardzo trudnych warunkach, jeśli umieją siebie wspierać, być razem (obecnie mam na myśli wymiar emocjonalny, a nie fizyczny, ale jest przecież wiele metod, aby takie poczucie osiągnąć). Każda sytuacja, nawet najtrudniejsza, mija, a czas leci bardzo szybko. Ja mam w sobie bardzo dużo otuchy i nadziei. Ciieszy mnie obecność moich bliskich i relacja z nimi. Pozostańmy zdrowi.

O autorce

Marta Mozol Jursza – lekarz specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży.