Zdrada – złodziejka, oszustka, czarodziejka, choroba?

Zdrada i co dalej

„Miłość łatwiej znosi nieobecność lub śmierć niż zwątpienie lub zdradę”
Andre Maurois

Zdarza się jednorazowo, bywa konsekwencją chwilowego uniesienia i zauroczenia drugą osobą, wynika z żalu i frustracji z tego, co się dzieje w związku, staje się lustrem, do chwilowego zobaczenia swojej atrakcyjności, mocy i ważności w oczach drugiego, bywa doświadczeniem wypierającym wszystkie poprzednie i zmieniającym patrzenie na siebie i świat, staje się dowodem na brak miłości w związku bądź przyczynkiem do jego przebudowania i osiągnięcia trwałej zmiany. Bywa sposobem na ujawnienie złości, którą hamujemy w związku – poprzez zdradę możemy „ukarać” partnera, poniżyć go, upokorzyć. Bywa potwierdzeniem seksualności i możliwości związanych z tą sferą. Bywa odkryciem siebie samego w kontekście innej relacji, gdy relacja z partnerem uległa usztywnieniu i nadmiernej kontroli. Bywa nowym sposobem tworzenia wspólnej przestrzeni – w konwencji święta, flirtu, czegoś co jest bliskie przekroczeniu – stymuluje więc, niesie podniecenie, nęci do wykonania tego jednego kroku dalej.

Cokolwiek by nie oznaczała – zawsze wiąże się z bólem…

…z przekroczeniem granic, z chwilą czyjejś przyjemności przy jednoczesnym cierpieniu innego, z powaleniem dotychczas mozolnie budowanych marzeń, z poczuciem, że wszystko skończone i wszystko stracone. Z energią rozbijającą, dotykającą najczulszych wewnętrznie miejsc i ran, które chcieliśmy zapomnieć. Zdrada – złodziejka, oszustka, czarodziejka, choroba? Zniewolenie umysłu, jedyna możliwość na szczęście, ruch tektoniczny w życiu, wciągająca moc mokradeł, sięgnięcie po zakazany owoc, niechlubna ucieczka? Ból, nagły ból, okropny ból – a po nim złość? Ból – a po nim siedzący w kącie smutek? Odwaga zdradzającego, determinacja, oznaka bezsilności, krzyk o miłość, pragnienie bycia, złośliwy gest, bezmyślny ruch? Oblicza zdrady są bardzo różne. Znaczenie nada zdradzie zdradzający i zdradzony, każdy osobno. Swoje znaczenie. Niejednokrotnie takie, które mocno powiąże ją z różnymi innymi zdarzeniami z ich życia. Zdradę więc każdy włączy w swój własny scenariusz i pozwoli się jemu toczyć, bo będzie to jakieś jedyne sensowne, choć czasem kompletnie bezsensowne, wytłumaczenie. Jak twierdzi Esther Perel: „Prześledzenie długofalowych konsekwencji zdrady jest najistotniejsze dla zrozumienia jej w sposób całościowy. Nie powinniśmy się przyglądać suchym faktom, ale raczej historiom, jakie opowiadamy sobie samym i innym”.

Od utraty bliskości do psychologicznego “zatrzymania się”

Oboje wtedy zapomną o tym, że jest jeszcze ścieżka ich własnego, ale wspólnego życia. Tego życia, które jeszcze nie ma scenariusza, bo się dopiero tworzy. Tego życia, które jako nowonarodzone, potrzebuje pieszczot, przytulenia, zajęcia się nim. Zapomną, że jest jeszcze coś pomiędzy nimi. Ujawniona zdrada w związku drąży wyrwę pomiędzy partnerami. Zatrzymuje w połowie drogi utarte gesty bliskości i wprowadza język winy, straty, rany, ofiary, walki – język oddalenia. Gdy zdradzający psychologicznie „zatrzyma się” na swoim poczuciu winy, a zdradzony na swoim cierpieniu – to mogą się zablokować w języku spłaty, długu, powinności, nadmiernej adaptacji do potrzeb tego zranionego. Taka sytuacja będzie budować pseudobliskość opartą albo na chwilowej dominacji zranionego albo na chwilowym podporzadkowaniu zdradzającego.

“Cierpienie przygotowuje nas na wgląd”

M. Buber

Co robić, by nie utracić “wspólnego my”?

Jak zachować autonomię w takiej sytuacji i nie stracić związku – tej budowli wspólnego „my”. Jak być nadal dla siebie partnerami bez nakładania masek i przeskakiwania swoich autentycznych uczuć? Jak nadal żyć życiem a nie pseudo-życiem? Jak odpowiedzieć na pytanie: być dalej czy się rozstać? Bardzo trudno jest parze rozmawiać o doświadczeniu zdrady. Oczywiście, im bardziej są świadomi siebie i swojej sytuacji partnerzy, tym mogą lepiej sobie poradzić z taką sytuacją.

Moje doświadczenie pracy z parami skłania do refleksji, że są pary, które same mogą przejść przez doświadczenie zdrady i mogą zbudować nowy jakościowo związek, ale też, że są pary, które nigdy nie przekroczą pewnego pułapu wspólnej dyskusji, wymiany i dla których szansą jest wspólne podjęcie psychoterapii bądź konsultacji z psychoterapeutą par.

W ciągu mojej ponad trzydziestoletniej praktyki pojawiały się pary, które pierwotnie doświadczały zdrady jako końca związku. Pojawiały się też pary, które miały świadomość, że doświadczenie zdrady jest wynikiem ich wspólnych sposobów funkcjonowania w związku. Były i też takie, które z burzliwego doświadczenia przechodziły do decyzji o budowaniu związku na nowo, na nowych zasadach, na nowej wiedzy o sobie. To, dokąd pójdzie para zależy od wielu czynników, ale też przede wszystkim od tego, jakie wspólne nadadzą znaczenie doświadczeniu zdrady. Bez znaczenia, kto zdradził. Gdy oboje wezmą odpowiedzialność za swój związek. Gdy dotkną swoich autentycznych uczuć do siebie i potrzeb.

W pracy z parą z doświadczeniem zdrady, to nie terapeuta mówi partnerom, jak mają rozumieć swoje doświadczenie. Terapeuta jest jak tło, które ma sprzyjać temu, by każdy z partnerów mógł odkryć swój ból, niekiedy wstyd, poczucie winy, smutek, żal, tęsknotę i potrzebę bycia razem. Bo ta właśnie potrzeba jest tym czymś, co warto wspólnie odnaleźć i wspólnie się o nią troszczyć. Psychoterapia par z doświadczeniem zdrady nie musi oznaczać przygotowania partnerów do rozstania się. Praca z partnerami po doświadczeniu zdrady jest możliwa. Warto o tym pamiętać.

O autorce

Magdalena Sękowska – psycholog, psychoterapeuta, dyrektor Kliniki Uniwersytetu SWPS.