Każdego dnia docierają do nas za pośrednictwem reklam, materiałów internetowych, bilbordów i artykułów tysiące przekazów, które odnoszą się do kwestii wyglądu.

Obrazy naszych ciał – co w sobie kryją?

Nasze ciało jest czymś, co „dostajemy” – na jego genotyp nie mamy przecież wpływu. Na to, co spotyka je w trakcie życia nasz wpływ jest dość ograniczony. Dobrze, jeśli jest przytulane oraz obdarzane przez najbliższych spojrzeniem pełnym bezwarunkowej akceptacji. Znajduje w nim odzwierciedlenie to, czy nasze dzieciństwo wypełnione było miłością i poczuciem bezpieczeństwa, czy może raczej lękiem i brakiem stabilności.

Jak zmienia się własna perspektywa ciała w toku rozwoju

Dziecko budując obraz siebie uczy się swojego ciała, eksploruje je, cieszy się tym, co odkryło, poznaje własne reakcje. Dwulatek ma już świadomość bycia odrębną osobą oraz posiadania ciała, które należy tylko do niego. To rodzice oraz rówieśnicy pomagają mu kształtować pierwsze wyobrażenia dotyczące cielesności. Niestety bywa również, że narzucają standardy, według których zaczyna porównywać się z innymi oraz wysyłają przekazy mówiące o tym, że wygląd jest podstawowym kryterium, które nas określa, definiuje.

Dla nastolatka kształtującego swoją tożsamość ciało staje się jej ważnym wyznacznikiem, a jego obraz jest jedną z najważniejszych składowych poczucia własnej wartości. Ciało jest wówczas postrzegane jako ważny atrybut, pomocny do budowania swojej pozycji w grupie rówieśniczej. W trakcie dojrzewania zaczyna ono przybierać różne kształty, które bardzo często budzą obawy bądź sprzeciw. Zmiany w ciele z reguły są trudniejsze do zaakceptowania dla dziewcząt niż dla chłopców. Zdarza się, że dojrzewanie bywa przeżywane jako utrata kontroli nad ciałem. Perspektywa stania się kobietą wydaje się nieatrakcyjna, wręcz zagrażająca. Nastolatki chorujące na anoreksję, nie akceptując swojej fizyczności, pozostają „zamrożone” w ciałach dzieci.

Percepcja obrazu własnego ciała a relacje

Percepcja obrazu własnego ciała może zbliżać, ale też oddalać partnerów w relacji. Nawiązując do teorii strukturalizacji czasu (E.Berne) bycie w intymności oznacza wzrost intensywności wymiany znaków rozpoznania – poprzez kontakt fizyczny oraz inne formy bycia zauważonym możemy poczuć się akceptowani lub odrzucani przez partnera. Intymność może więc nieść za sobą pewien rodzaj ryzyka psychologicznego. Dlatego tak ważnym wątkiem jest odpowiedzialność za własne ciało, troska o jego atrakcyjność u każdego z partnerów.

Obrazy starzejącego się ciała to wciąż temat trudny, niewygodny. Medialne epatowanie pięknem cenzuruje starość w wymiarze cielesnym. Pomarszczone ciała, wymykając się kanonom estetycznym, stają się „niewidzialne”. Dlatego cieszy fakt, że coraz większą popularność zdobywają siwowłose modelki, które swoim pięknem i elegancją stawiają wyzwania wszechobecnemu kultowi młodości.

“Kiedy ciało słabnie, silniej czuje się duszę.”

Lew Tołstoj

Współczesna percepcja obrazu ciała

Każdego dnia docierają do nas za pośrednictwem reklam, materiałów internetowych, bilbordów i artykułów tysiące przekazów, które odnoszą się do kwestii wyglądu. Komunikaty medialne często przedstawiają odrealniony obraz szczupłego ciała, a stosowanie programów do obróbki zdjęć to dla wielu z nas codzienność. Gdy w naszym miejscu pracy szczupłe ciało jest „normą”, dość często próbujemy dostosować się do określonych zwyczajów, zapisujemy się na siłownię, a jedząc zaczynamy obawiać się spojrzeń współpracowników („oni przecież widzą, że przytyłam/em”). Nasze myśli coraz częściej koncentrują się na temacie diety oraz działaniach, które musimy podjąć, żeby schudnąć albo uzyskać wymarzoną sylwetkę. Zaczynamy żyć tylko jednym aspektem życia, wciąż myśląc o jedzeniu lub treningu – dbałość o szczupłe, umięśnione ciało wymyka się nam spod kontroli. Bywa, że próbując sprostać wymagającemu planowi ćwiczeń, nie mamy już czasu dla bliskich lub organizujemy rodzinne życie tak, by z owym planem nie kolidowało. Zdarza się, że rezygnujemy z rodzinnego wyjazdu, ponieważ zakładamy, że hotelowa kuchnia nie zapewni nam odpowiednio zbilansowanej diety. Przestajemy spotykać się z przyjaciółmi, ponieważ „będą chcieli – jak zawsze – usiąść w jakiejś włoskiej restauracji, a przecież nie zjem pizzy ani makaronu”. To właśnie moment, w którym ciało przestaje być naszym partnerem, a staje się wrogiem; zamiast się o nie troszczyć, po prostu z nim walczymy.

W toku naszego życia przed ciałem stają trudne wyzwania: ciąża, porody, karmienie piersią, leczenie niepłodności, choroby, utrata sprawności – te obszary nie poddają się naszej kontroli. Do tego wszystkiego wciąż próbujemy sprostać określonym kulturowym wzorcom. Myślenie o tym, jak wyglądamy jest często przepełnione lękiem. Bywa, że pragniemy być atrakcyjni, ponieważ wówczas będziemy dostrzeżeni, inni będą patrzeć na nas z zainteresowaniem, będą chcieli się do nas zbliżyć. Współczesna kultura nie pomaga nam pozostawać w kontakcie ze swoim ciałem. Wymaga się od nas bycia w nieustannym komforcie psychicznym. Świat nie zapewnia zbyt wiele miejsca na porażki, rozpacz, żal, ból i bezradność. To nie my mamy słuchać własnego ciała, lecz ono powinno słuchać nas. Ciało jest silnie powiązane z emocjami, czasami szybciej je „czuje” i ujawnia niż zauważa je nasza głowa. Gdy emocje są oderwane i niezintegrowane z naszymi doświadczeniami, ciało zaczyna komunikować ten stan. Kiedy przestajemy odbierać komunikaty, jakie ono wysyła, wówczas zdarza się, że pojawia się objaw, który może świadczyć o doświadczaniu wewnątrzpsychicznych konfliktów. Taki konflikt może na przykład dotyczyć tego, że „nie mogę pozwolić sobie na porażkę”, za czym często stoi obawa przed byciem słabym.

„Im słabsze ciało, tym silniej nami rządzi” (Jean Jacques Rousseau)

Źródłem zdrowia jest utrzymywanie integralności pomiędzy ciałem i psychiką. Często wypieramy ze świadomości to, co boli najbardziej, oddzielamy emocje od innych sfer naszego życia. Bywa, że jedząc próbujemy rekompensować sobie jakiś „brak” – rozładowujemy napięcie poczuciem nasycenia. Nie jedząc natomiast usiłujemy kontrolować jedyny aspekt naszego życia, który się takiej kontroli poddaje – dzieje się tak często w obliczu trudnych życiowych zdarzeń (konflikt w pracy, trudna sytuacja w szkole, frustrująca relacja z rodzicami lub partnerem). Nie potrafimy patrzeć na swoje ciało jak na mapę, która odzwierciedla nasze doświadczenia i przeżycia. Nie poświęcamy uwagi temu, skąd wzięła się zmarszczka na czole, rozstępy na brzuchu lub blizna na nadgarstku. Tymczasem są to przecież ślady czegoś, co nas ukształtowało i wpłynęło na nasz sposób przeżywania świata

To niebywale trudne – mierzyć się z poczuciem bycia niewystarczająco… jakimś; myśleć: „muszę jakoś siebie zmienić, naprawić, ponieważ dopiero wtedy zasłużę na bliskość, szacunek, akceptację”. To męczy, frustruje, czegoś nas pozbawia. Dostrzeżenie i nazwanie tej trudności może stanowić pierwszy, ale bardzo ważny krok, umożliwiając dostęp do – często głęboko schowanych – doświadczeń, które być może wymagają przepracowania.

O autorce

Katarzyna Kaniecka – psycholog, pedagog, ekspert Kliniki Uniwersytetu SWPS Rodzina – Para – Jednostka.